Ludzie są ciekawskimi, wścibskimi zwierzętami. Chcemy wiedzieć rzeczy: co zamierzają nasi przyjaciele, co sąsiad sąsiada po drugiej stronie ulicy wciąga do piwnicy, co robi ten facet w kawiarni na swoim laptopie… masz pomysł. W rezultacie, jeśli piszesz lub pracujesz nad czymś w miejscu publicznym, możesz nie zawsze mieć taką prywatność, jakiej się spodziewałeś - zawsze jest dziwny look-loo, który chętnie węszy ci przez ramię, aby spróbować dowiedzieć się, co jest na ekranie.
Są całkiem spore szanse, że jest to coś, z czym szczególnie nie lubisz się zajmować; szczególnie jeśli pracujesz z jakimikolwiek poufnymi informacjami (chociaż można zadać pytanie, dlaczego zarządzasz takimi informacjami w miejscu publicznym). Firma 3M opracowała dość unikalne, interesujące i - ośmielę się to powiedzieć - innowacyjne rozwiązanie tego powszechnego problemu. To się nazywa ekran prywatności. Działa to poprzez zainstalowanie pewnego rodzaju plastikowego „filtra” na głównym ekranie urządzenia, przy użyciu szeregu małych lepkich zakładek. Po zainstalowaniu filtra możesz łatwo zobaczyć, co jest na ekranie, jeśli patrzysz prosto na niego. Jednak każdy, kto patrzy pod kątem, (teoretycznie) zobaczy tylko pusty ekran.
Zatem wszystko, nad czym w danym momencie pracujesz, będzie całkowicie bezpieczne od wścibskich oczu.
Mimo że nadal będą pozwalać każdemu, kto patrzy bezpośrednio przez ramię, na to, co znajduje się na ekranie, wciąż są lepsi niż alternatywa (nic).
Ekrany prywatności są dostępne w wielu różnych kształtach i rozmiarach; 3M zaprojektował ekrany do notebooków, stacjonarnych monitorów LCD i monitorów CRT, a nawet do kilku urządzeń przenośnych (nie wiadomo, jak dobrze działają ekrany dotykowe z zainstalowanym jednym z tych gadżetów). Osoby zainteresowane kupieniem jednego z nich dla siebie mogą uzyskać je ze strony internetowej 3M. Pamiętaj, że są one głównie zaprojektowane dla standardowych urządzeń; Macbooki mogą mieć problemy z dostosowaniem rozmiaru.
Kredyty obrazkowe: